Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Czy Tom Cleary pójdzie do nieba? („The Knick”)

Artykuły /

Kojarzycie ten typ postaci, który przewija się gdzieś na drugim planie, wyżywa się w fizyczny lub psychiczny sposób na protagonistach, zakłóca swoimi złymi manierami mieszczański porządek i dokłada do produkcji / zwiększa już istniejący ładunek buffo? Taki, dajmy na to, Biff Tannen z Powrotu do przyszłości, albo Glen Glen ze Świata według Ludwiczka, bully, któremu – przez wzgląd na to, że masz się za człowieka cywilizowanego – raczej nie chcesz kibicować. Tom Cleary z The Knick nie jest jedną z takich postaci. Choć wiele wydaje się na to wskazywać.

nadav-kander_the-knick_clearyKierowca z The Knickerbocker Hospital posiada z pozoru wszystkie cechy, które doprowadziły do powstania stereotypu irlandzkiego imigranta. Micks, jak pogardliwie określa się w amerykańskim slangu mieszkańców Zielonej Wyspy, są znani między innymi z zamiłowania do alkoholu i awantur, co z punktu widzenia przełomu XIX i XX w. oraz trudnych warunków życia klasy robotniczej, mogło być czymś więcej niż krzywdzącym uproszczeniem. Cleary jest więc głośny, grubiański, złośliwy i dość brutalny. Zdegradowanie jego postaci do maczystowskiego pijaka byłoby jednak nieporozumieniem.

I nie, nie chodzi bynajmniej o to, że postać kierowcy ambulansu przechodzi w trakcie trwania serialu gwałtowną przemianę albo odsłania w końcu przed nami swoje prawdziwe, pozbawione pozorów, oblicze. To nie jedna z tych postaci, o których – na co prawilniejszych osiedlach – mówi się „ręka twarda, ale serce gołębie”. Rzecz właśnie w tym, że postać Cleary’ego nie została przez scenarzystów obdarowana możliwością nagłej (a zarazem mało przekonującej) metamorfozy*. Jak mówi w jednym z wywiadów Chris Sullivan, odtwórca tej roli: [Tom] bezpośrednio formułuje swoje potrzeby i jest po prostu tym, kim jest. Inaczej niż większość bohaterów serialu nie przywiązuje specjalnej wagi do ewentualnych niespełnionych ambicji czy odległych pragnień: kiedy coś robi, to po prostu… robi to (i niemal zawsze robi to dobrze).

I'm-a-man-what-makes-his-own-fate.

Wbrew powyższemu zdaniu nie podejrzewam Cleary’ego o zainteresowanie zen, choć może warto byłoby, szukając genezy tej postaci, skierować się gdzieś dalej niż do irlandzkiego pubu. Thomas, ze swoją bardzo rozwiniętą samoświadomością, wydaje się chodzącą esencją, a jego myślenie o własnej osobie nie jest w żaden sposób skażone megalo-/mitomanią. Prostolinijna, ale i godna podziwu ze względu na szczerość i stopień autopoznania, strategia tożsamościowa, nie ma jednak wcale buddyjskiego rodowodu. Zamiłowanie do dóbr materialnych i przyjemności kieruje nas raczej w stronę dionizyjskości, rozumianej tu nie ściśle w duchu nietzscheańskim, ale i niebędącej całkiem od niego odległą. Dość hedonistyczny (choć o jego życiu erotycznym nie wiemy właściwie nic) i niebezpieczny tryb życia może być wyrazem wyrosłego z wykonywanej pracy przekonania, że życie nie jest niczym innym niż śmiercią wywróconą na nice. I że z każdej sytuacji i sposobności należy wycisnąć ostatnie soki.

cleary dreaming

Widząc postać Cleary’ego po raz pierwszy, pomyślałem o złodziejach z Opery za trzy grosze. Dopiero potem zreflektowałem się: ewentualnych kontekstów należałoby szukać w innym dramacie Brechta. Nienasycenie i popędy Irlandczyka oraz łapczywość, z jaką „pożera” życie doczesne (jak wyznaje w rozmowie z siostrą Harriet, na zbawienie po śmierci raczej nie liczy) kierują w stronę Baala, który z żarliwością wszystkich zwierząt połykał otaczającą rzeczywistość – jednocześnie umiłowując i gardząc nią. Ambiwalencja ta odgrywa tu niebagatelną rolę: w Clearym skupia się niejako cała totalność życia, wraz ze swoim pięknem i okrucieństwem. Nie ma tu miejsca na idiotyczny, bezwarunkowy optymizm, ale i nie uświadczy się nihilizmu: Thomas napatrzył się już na różne posrane rzeczy i wie doskonale, że życie to raczej nieśmieszny i podły żart. Jest przy tym jednak pewien, że to jedyna rzeczywistość, jaka może się znaleźć w zasięgu jego doświadczenia – być może z tego (poza kwestiami finansowymi) wynika jego obsesja dotycząca sprawowania kontroli i posiadania przewagi, a także fakt, że w otoczeniu szpitalu pełni funkcję „człowieka od wszystkiego”.

Sister,-don't-judge-me-too-harsh.

Mimo że prostolinijność Cleary’ego często zahacza niebezpiecznie o prostactwo, to trudno mu odmówić pewnej specyficznej inteligencji. Daleko tym mądrościom do sentencji powtarzanych na salonach czy akademickich dysertacji: jego sądy są surowe i klarowne, wynikają raczej z nabytego doświadczenia i bycia blisko „krwiobiegu” rzeczywistości niż starannej edukacji. Pod tym względem przypomina parę Szekspirowskich grabarzy z Hamleta: to człowiek, który przejrzał życie i śmierć na wylot, więc może pozwolić sobie na gorzki żart na ten temat i podszytą melancholią ironię. Co ciekawe, mimo że medycyna odgrywa w The Knick ogromną rolę, to właśnie w relacji Thomasa i siostry Harriet zdaje się koncentrować większość wątków dotyczących etycznych i religijnych aspektów śmierci oraz tego, jakie znaczenie w jej kontekście ma ciało (i nie chodzi tylko o założoną przez duet „firmę” aborcyjną oraz zawód Cleary’ego polegający na dostarczaniu szpitalowi kolejnych pacjentów, „zdobywanych” często w dość dyskusyjny sposób).

Można być wdzięcznym scenarzystom, że w przypadku tej postaci oparli się pokusie zrobienia z niej „czułego barbarzyńcy” – kierowca nie traci nic ze swej surowości i antypatyczności, choć odsłania stopniowo swoje co wrażliwsze strony. Na szczęście przebiega to w całkiem subtelny sposób: gdy Cleary wspomina o dzieciństwie w sierocińcu prowadzonym przez okrutne zakonnice, skupia się raczej na tym, że próbowano mu tam wyperswadować leworęczność, przez co ma dziś nieczytelny charakter pisma. Rozwijająca się stopniowo relacja z siostrą Harriet prawdopodobnie doprowadzi w nadchodzącym sezonie do tego, że poznamy więcej szczegółów z owianego tajemnicą życia prywatnego Thomasa. Pozostaje mieć nadzieję, że twórcy, próbując opisać wydarzenia, które doprowadziły do tego, że Cleary jest dziś tym, kim jest, uraczą nas czymś więcej niż historią o emocjonalnej zadrze, która „sprawiła, że stał się innym człowiekiem”.

_

* Więcej na ten temat w tekście Małgorzaty Major The Knick: serial, w którym nic się nie dzieje?

Mateusz Witkowski

(ur. 1989) – redaktor naczelny portalu Popmoderna.pl, stały współpracownik Gazeta.pl, „Czasu Kultury" i „Dwutygodnika”. Stypendysta MKiDN w roku 2018, stypendysta NCK w roku 2020. Interesuje się związkami między literaturą a popkulturą, brytyjską muzyką z lat 80. i 90. oraz włoskim futbolem. Autor facebookowego bloga Popland, współprowadzący Podcastexu, "Podcastu roku" w plebiscycie Influencers Live Awards 2022 i laureata nagrody Best Stream Awards 2023 w kategorii podcast "Kultura/popkultura". Wraz z Bartkiem Przybyszewskim napisał książkę "Polskie milenium" (W.A.B., 2023). Prowadzi zajęcia dotyczące muzyki popularnej na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego.