Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Bruce Willis polskiej mody (Mr. Vintage)

Artykuły /

Michał Kędziora, autor bloga Mr. Vintage, jest uważany za najbardziej wpływowego – spośród obecnie działających w Polsce – komentatora męskiej mody. Aż się prosiło, żeby ktoś taki wyłożył w klarownym poradniku, jak się ubierać i czemu nie w czarny garnitur. Książka Rzeczowo o modzie męskiej stanowi w pełni zadowalającą odpowiedź na tę potrzebę.

 

Michał Kędziora i jego kurtka woskowana, fot. Piotr Polak
Michał Kędziora i jego kurtka woskowana (http://mrvintage.pl/2014/01/kurtka-woskowana.html), fot. Piotr Polak

 

Zanim jednak przejdziemy do uwag o książce, trzeba ją umieścić w odpowiednim kontekście, zarysowując zachodzące w ostatnich latach zmiany związane z polską modą męską. Starannie przygotowane wpisy ukazujące się od 2009 roku na blogu Mr. Vintage mają znaczący udział w dziele usuwania popularnych guścików na śmietnik historii. Proszę mi wybaczyć patos – postrzegam pracę Kędziory jako część procesu odbudowy kultury stroju, czyli trwałych podstaw, na których można opierać eksperymenty. Jasne, że moda nieformalna zmienia się często i nie ma w tym nic złego, wręcz przeciwnie. Problem pojawia się wtedy, gdy mężczyźni, którzy próbują być eleganccy, toną w olbrzymich marynarkach.

Należy w tym miejscu podkreślić, że umiejętność ubierania się nie zanikła w Polsce wraz z wybuchem II wojny światowej – to nie są sprawy tak przedpotopowe jak minister Beck. Jeszcze w latach sześćdziesiątych wzorzec męskiego stylu wyznaczali Starsi Panowie, zgodnie z angielskimi fanaberiami ubrani w długie marynarki, sztuczkowe spodnie oraz kamizelki. Jeremi Przybora i Jerzy Wasowski nie zapominali też o cylindrze, laseczce i goździku w butonierce. Oczywiście był to zestaw już wtedy anachroniczny, nie musiał się jednak wydawać całkowicie obcy, skoro wśród ludzi kultury i rozrywki ton nadawali tacy mężczyźni jak: Andrzej Łapicki, Edmund Fetting, Adam Pawlikowski, Leopold Tyrmand czy Bohdan Tomaszewski. Garnitur w kratkę księcia Walii, fantazyjnie ułożona poszetka, szorstki krawat typu knit – wiele szczegółów wskazuje na znajomość klasycznych reguł i umiejętność ich twórczego wykorzystania w kreacji własnego wizerunku. Przede wszystkim jednak rzuca się w oczy fakt, że wymienieni panowie noszą rzeczy w odpowiednich rozmiarach. Tym smutniejszy wydaje się obecny stan rzeczy.

Nie wiem, kiedy nastąpiła nasza mała katastrofa. Razem z wybuchem kontrkultury odrzucającej stary ład? U schyłku dekady Gierka, kiedy dbałość o wygląd stała się kwestią trzeciorzędną? Niezależnie od przyczyn, skutki są powszechnie znane. Po epoce dominacji solidarnościowej hipsteriady, która miała odrobinę uroku, nastały szalone lata dziewięćdziesiąte. Jak Polska długa i szeroka, na posiedzeniu Sejmu i na procesji Bożego Ciała, królowały pstrokate krawaty i absurdalnie szerokie klapy, niósł się szelest świecących spodni i skrzypienie szpiczastych pantofli. Ulubiony kolor Polaka: szarobury, o ile szczęście dopisało, w gorszym wypadku: seledyn lub fiolet. Od święta natomiast – o każdej porze dnia i roku – czerń. Przywiązanie do tej barwy trwa wśród Polaków do dziś, co zbliża nas niewątpliwie do Sycylijczyków, Gruzinów i Żydów. Problem w tym, że my niezbyt często jesteśmy typowymi brunetami.

Czerń to kolor wyjątkowo mało uniwersalny, który według klasycznych zasad jest przyporządkowany do okazji wieczorowych i żałobnych. W świetle dziennym zazwyczaj wygląda źle, szczególnie w okolicach twarzy (marynarka, koszula, sweter), ponieważ „wypija” naturalny pigment skóry, przez co twarz wydaje się bledsza. Z kolei u osób z zaczerwienioną cerą czarne ubranie jeszcze bardziej podkreśla ten defekt – tłumaczy Kędziora na początku książki i proponuje kilka zestawień kolorów pasujących szczególnie dobrze do dwóch podstawowych typów urody i do siebie nawzajem. Oczywiście nie wyczerpuje to tematu, ale więcej inspiracji można znaleźć na blogu.

 

MrVintage2
Jeden z proponowanych przykładów łamania zasad elegancji (http://mrvintage.pl/2013/12/lamanie-zasad-elegancji.html), fot. Piotr Polak

Blogu, który dokumentuje i napędza dokonującą się w ostatnim czasie zmianę. Kędziora szczególnie lubi jaskrawe spodnie chino, chętnie łączy elementy ze skrajnie różnych porządków (na przykład kurtkę jeansową z marynarką), jednocześnie doceniając klasykę. Jest odważniejszy od takich blogerów jak Roman Zaczkiewicz czy Wojciech Szarski, w większym stopniu zainteresowanych odpowiednio brytyjską i włoską tradycją modową. Zarówno swoją książkę, jak stronę internetową Kędziora adresuje do odbiorcy nieelitarnego, który prędzej wykorzysta sugestie dotyczące komponowania ze sobą pozornie gryzących się kolorów niż szczegółowe porady związane z szyciem na miarę. Na blogu prezentowane są nieraz stylizacje oparte na ubraniach kupionych za parę złotych w second-handzie, omawia się też kwestie związane ze stylem casual. Nie ma sensu czynić pozostałym autorom zarzutu, że pomijają te tematy, po prostu na czym innym się skupili. Warto jednak pochwalić blog Kędziory.

Trzeba też chwalić jego książkę, która na polskim rynku wydawniczym zdecydowanie się wyróżnia. Było w ostatniej dekadzie kilka konkurencyjnych poradników, cechowały je jednak niezbyt fantazyjne stylizacje (co właściwie odbiera autorytet ich twórcom), ubogie opracowanie graficzne i wydumany układ treści.

Rzeczowo o modzie męskiej to publikacja bardzo atrakcyjna wizualnie i dobrze napisana. Składa się z klarownie uporządkowanych rozdziałów dotyczących poszczególnych elementów stroju – od marynarek po okulary. Pomiędzy akapity głównego wywodu wplecione zostały informacje o właściwościach poszczególnych tkanin, sugestie dotyczące metod obniżania i podnoszenia formalności garnituru czy ciekawostki o historii najbardziej znanych marek. Wprowadza to odrobinę bałaganu, ale działa odświeżająco na umysł czytelnika, jednocześnie sygnalizując różne aspekty kultury stroju. Całość uzupełniają uwagi o rozmiarach i proporcjach, konserwacji odzieży i jej kupowaniu przez internet. Drażnić mogą tabele (szczegółowo przedstawiające na przykład, do jakich spodni wolno założyć brązowe obuwie) czy pojawiające się od czasu do czasu kategoryczne zakazy. Książka jest jednak wprowadzeniem w zagadnienia męskiej mody, pozostaje więc wybaczyć Kędziorze fragmenty, w których tłumaczy coś czytelnikowi jak dziecku. Na pewnych etapach edukacji lepiej powiedzieć za wiele niż za mało – to nie jest przecież książka dla wtajemniczonych.

Obawiam się tylko, że wkrótce wyrośnie pokolenie pełnych samouwielbienia snobów, którzy, doskonale znając wszelkie zasady klasycznej elegancji, będą je wirtuozersko łamać i bezlitośnie wyszydzać osoby nie tak biegłe w tych sprawach. To nota bene grzeszek wielu komentatorów mody. Istnieje też niebezpieczeństwo, że po licznych zachętach do eksperymentowania polski mężczyzna zacznie utożsamiać dobry wygląd ze strojem mieniącym się wszystkimi kolorami tęczy. Nie ma jednak sensu martwić się na zapas. Trzeba za to odnotować zjawisko pozytywne – kilku moich kolegów, którzy żenili się w ostatnim roku, wybierało garnitury granatowe i szare zamiast tradycyjnej czerni. Jestem prawie pewien, że pod wpływem blogów. Pozytywne rezultaty pracy Kędziory i pozostałych autorów stron o modzie są zatem zauważalne.

 

Michał Kędziora

Rzeczowo o modzie męskiej. Poradnik

Wydawnictwo SQN, 2013

Liczba stron: 276

Łukasz Łoziński

(ur. 1989) – Z wykształcenia filolog i antropolog, z zawodu copywriter i PR-owiec. Lubi free jazz i rock'n'roll.