Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Britcom czy amerykański sitcom?

Artykuły /

Gdyby zastanowić się, czym właściwie różni się tryb życia Ediny Monsoon i Charliego Harpera – trudno byłoby wskazać jakieś znaczące różnice. Zarówno Edina, jak i Charlie cenią sobie długi i regenerujący sen, którego nie powinny zakłócać drobiazgi takie jak praca, umówione lunche (chyba, że te mocno zakrapiane, pozytywnie nastrajające do dalszego „nicnierobienia”) czy inne niekonstruktywne czynności, nazywane przez resztę świata obowiązkami. Wszystko wskazuje na to, że Edina i Charlie mogliby się dogadać, w końcu obydwoje znają gorzki smak chleba jadanego przez freelancerów (chwilowy zastój w pracy, odpływ zleceń, klientów, oczekiwanie na przelew). Jak więc doszło do tego, że beztroski żywot Ediny Monsoon, prezentowany w serialu Absolutnie fantastyczne, jest wyżej ceniony niż „harówka” Charliego Harpera, co noc wracającego z baru przy plaży w towarzystwie innej kobiety? Kiedy to britcom zdyskredytował amerykańską komedię sytuacyjną?

Jak zwykle, diabeł tkwi w szczegółach. Telewizja brytyjska od amerykańskiej różni się praktycznie wszystkim. Kluczową sprawą jest fakt, że wszystko, co najlepsze w brytyjskiej telewizji, produkuje BBC, czyli stacja publiczna. Zupełnie inaczej niż w Stanach, gdzie telewizja publiczna PBS ma niską oglądalność (warto dodać, że stacja publiczna działa jak organizacja non profit, nie emituje więc treści politycznych, a jedynie misyjne, czyli programy edukacyjne i dokumentalne), nieporównywalną z kanałami „wielkiej czwórki” (komercyjne kanały ogólnodostępne – ABC, CBS, NBC i Fox) i nie stanowi konkurencji dla atrakcyjnej ramówki stacji kablowych (np. HBO, AMC, Showtime). Zatem wniosek nasuwa się sam – Brytyjczycy stworzyli możliwie najlepszą telewizję publiczną, oferującą widzom program tak atrakcyjny, że nie warto wychylać nosa poza granice BBC. Z kolei siłą amerykańskiej telewizji są kanały ogólnodostępne, znajdujące się w rękach prywatnych przedsiębiorców profilujących swoje stacje pod konkretnego widza. I tak kanał CBS, poza dwiema operami mydlanymi (Żar młodości i Moda na sukces) i serialami proceduralnymi (Mentalista, seria CSI: Las Vegas, NY, Miami, Dowody zbrodni, Agenci NCIS), emituje sitcomy. Poza wspominaną już komedią Dwóch i pół (której bohaterem do niedawna był Charlie Harper), dużym zainteresowaniem cieszy się Teoria wielkiego podrywu i Jak poznałem waszą matkę.

Brytyjczykom nie można odmówić talentu strategicznego, sprawiającego, że oferta BBC jest atrakcyjna nie tylko dla widzów na Wyspach, ale i dla odbiorców ze starego kontynentu. Nie znaczy to jednak, że włodarze CBS wykazują się brakiem jakiejkolwiek koncepcji marketingowej i Charlie Harper jest jedynie ubogim krewnym Ediny, kultowej bohaterki sitcomu, który, mimo że dawno osiągnął pełnoletniość, w ogóle się nie starzeje.

Jak Amerykanie walczą z ekspansją brytyjskiej komedii? CBS, amerykańska „stacja sitcomowa”, ma w swojej ofercie produkcje dla bardzo zróżnicowanej grupy odbiorczej. O ile Dwóch i pół bywa wprost nazywany serialem dla idiotów i niewymagających widzów, których za każdym razem bawić będzie bohater ślizgający się na skórce od banana, o tyle Teoria wielkiego podrywu i komedia Jak poznałem waszą matkę ma zdecydowanie bardziej skomplikowaną narrację i zniuansowaną warstwę fabularną.

CBS otwiera się na trzy odmienne grupy widzów, czego dowodem jest dobór oferty komediowej. Dwóch i pół to serial pomyślany jako rozrywka dla niewyrafinowanego (nie tylko amerykańskiego) widza, oglądającego odcinki serialu w dowolnej kolejności i nietracącego przy tym orientacji w sytuacji życiowej bohaterów. Pierwsze osiem sezonów Dwóch i pół można obejrzeć zaburzając chronologię i, gdyby nie dojrzewanie nastoletniego bohatera Jake’a, widz nie zorientowałby się, z którym sezonem przygód braci Harper ma do czynienia. Oczywiście jest to sytuacja bardzo wygodna dla widza, a także dla scenarzystów mogących dowolnie komplikować fabułę, wiedząc, że finalnie bohaterowie i tak wrócą do punktu wyjścia. Zabawa konwencją trwałaby pewnie jeszcze długo, gdyby nie zmiany personalne, które zmusiły twórcę sitcomu do uśmiercenia głównego bohatera. Konflikt Chucka Lorrego z gwiazdą serialu, Charliem Sheenem, zaowocował wyrzuceniem aktora z obsady. Żeby upewnić widzów w nieodwołalności decyzji – producent wepchnął Charliego Harpera pod koła paryskiego pociągu tak, by uciąć spekulacje o powrocie Sheena na plan serialu. W fabułach sitcomów rzadko uśmierca się bohaterów, z definicji gatunek ten oparty jest na beztroskim humorze sytuacyjnym. Akcja rozgrywa się w zamkniętej przestrzeni i polega przede wszystkim na „mówieniu” (podobnie jak w operze mydlanej), tym samym trudno, żeby ulegała progresowi.  Zmiany scenariuszowe w Dwóch i pół nie są więc nową koncepcją fabularną scenarzysty, a efektem personalnych roszad.

O ile Dwóch i pół jest typowo „obiadowym” serialem, o tyle Teoria wielkiego podrywu wymaga większego zaangażowania. Przede wszystkim twórcy komedii założyli, że widzem docelowym będzie nie tylko nerd, kujon, geek (jak bohaterowie Teorii wielkiego podrywu) zaznajomiony z zagadnieniami fizyki eksperymentalnej, ale i osoba swobodnie poruszająca się w obszarach kultury popularnej. Nie jest to oczywiście warunek konieczny dla oglądania serialu, jednak żeby w pełni zrozumieć prezentowany przez niego kapitał kulturowy, należy wykazać się dosyć rozległą wiedzą dotyczącą historii komiksu, filmów science-fiction oraz gier komputerowych.

Serial (co ciekawe, stworzony również przez Chucka Lorrego stojącego za sukcesem Dwóch i pół) otwiera nowe płaszczyzny porozumienia między telewizyjnym medium a dotychczas pomijanym i wykluczanym przez mainstreamowe produkcje telewizyjne odbiorcą, który nagle okazał się atrakcyjnym targetem dla włodarzy stacji telewizyjnych. Jak widać, nie tylko Brytyjczycy potrafią z sukcesem tworzyć sitcomy sprofilowane na bardzo konkretnego widza (warto w tym miejscu wspomnieć britcom Channal 4 Technicy magicy – akcja toczy się w pokoju informatyków, gdzie władzę sprawuje Jen potrafiąca „wysyłać maile, odbierać maile, czytać maile, kasować maile”).

Trzecim sitcomem stacji CBS jest produkcja będąca czymś pomiędzy niszową Teorią wielkiego podrywu, a telewizyjnym blockbusterem Dwóch i pół. Mowa o serialu Jak poznałem waszą matkę, który bywa nazywany nową wersją Przyjaciół i, podobnie jak kultowy oryginał, trafia w ten sam target odbiorczy.

Skoro tak wiele łączy brytyjskie i amerykańskie komedie telewizyjne, gdzie podziały się różnice? Warto w tym miejscu powrócić do wspominanych we wstępie postaci. Edina Monsoon (Absolutnie fantastyczne) i Charlie Harper (Dwóch i pół) to bohaterowie sitcomów, które, mimo podobnej koncepcji, wywołują inne rezultaty. Absolutnie fantastyczne, jako serial z początku lat 90., pozwala mimochodem śledzić zmiany społeczne i obyczajowe w brytyjskim społeczeństwie na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat. Dzięki koncepcji scenariuszowej, stworzonej przez Jennifer Saunders (odtwórczyni roli Ediny) i Dawn French, złamane zostało nie tylko kolejne tabu społeczne (śmiejemy się z kobiet tak samo jak z mężczyzn – znika nimb kobiecej doskonałości, widzimy bohaterki pijane, skompromitowane i popadające w kłopoty z równym wdziękiem, co męscy bohaterowie serialowych fabuł), lecz także telewizyjne. W końcu nigdy wcześniej żadna stacja nie afirmowała beztroskiego stylu życia dojrzałych kobiet. Saunders i French pokazały Brytyjczykom, że kolejnym krokiem w społecznej emancypacji jest walka o sprawy pozornie błahe, takie jak ukazywanie wizerunku kobiet niezgodnego z duchem feminizmu drugiej fali. „Śmiejmy się z siebie równie często, jak śmiejemy się z nieporadnych mężczyzn przewracających się na skórce od banana” zdaje się mówić duet Saunders–French, gdy po raz kolejny pokazuje widzom zataczające się i bełkocące bohaterki Absolutnie fantastycznych.

Niestety, Charlie Harper nie ma aż tak wiele do powiedzenia jak Edina i Patsy. Jego postać jest kolejną wariacją na temat supersamca niezainteresowanego życiową stabilizacją. W serialu nie pobrzmiewają wątki polityczne czy społeczne, więc, zaglądając do domu przy plaży w Malibu, skazani jesteśmy jedynie na towarzystwo panów Harperów. W scenariuszu nie znajdziemy żadnej wartości naddanej. I na tym zasadza się podstawowa różnica między przywołanymi serialami – za pijaństwem i lekkomyślnością Ediny stoi przewrotna myśl o zabawie wizerunkiem współczesnej kobiety, natomiast za hedonistycznym rozpasaniem Charliego Harpera stoi jedynie pusta butelka po whisky. I nic więcej.

Małgorzata Major

(ur. 1984) – kulturoznawczyni, autorka tekstów poświęconych kulturze popularnej („EKRANy”, „Bliza”, „Fabularie”, „Tygodnik Przegląd”, „Kultura Popularna”), współredaktorka tomów „Władcy torrentów. Wokół angażującego modelu telewizji”, „Pomiędzy retro a retromanią”, „Wydzieliny”.