Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

Biały Królik Ery Wodnika (John Higgs „Osaczyłem Amerykę. Timothy Leary”)

Bez kategorii /

Timothy Leary – amerykański filozof, pisarz, psycholog, profesor Harvardu, lecz przede wszystkim naczelny propagator słynnego „kwasu”, czyli LSD. I choć obrońcy hipisowskich idei chcą dziś oczyszczać lata 60. z chmury odurzenia, widząc w narkotykach jedynie środek pośredni do osiągnięcia celów politycznych, z biografii Leary’ego jasno wynika, że to narkotyki, nie idee, stały się dla wielu w tamtych czasach punktem docelowym.

Wiek dwudziesty ma dwa oblicza: cyniczne i zatrważające, związane z serią wojen, które przetoczyły się przez kulę ziemską, oraz idealistyczne, kojarzone z rewolucjami kulturowymi, oddziałującymi oczywiście w różny sposób na różne środowiska. Kontrkultura lat 60. prezentuje się uroczo naiwnie, kiedy mówi się o kwiatach, muzyce, wyzwoleniu obyczajowym. Gorzej wypada jako praktyka. W hipisach sporo osób widzi dziś głównych sprawców współczesnych chorób cywilizacyjnych: głównie narkomanii i HIV, ale też obłąkańczego konsumpcjonizmu i idącego z nim w parze relatywizmu moralnego. Ile w tym prawdy?

Trudno jednak orzec, jak wyglądałaby rzeczywistość bez kontrkultury, gdyż to w niej zasadzał się trzon XX-wiecznego buntu, przynajmniej jeśli chodzi o zachodnią stronę żelaznej kurtyny. Radosna twarz kontrkultury była również wielką odtrutką na ponure dziedzictwo II wojny światowej, wciąż paraliżujące ludzką kondycję (co widać po dziś dzień), ale przede wszystkim młodzieńczą odpowiedzią na zimnowojenne machinacje światowych mocarstw, z wojną w Wietnamie na czele. W jakiś sposób kontrkultura chciała przełamać dwudziestowieczne zagubienie jednostki w nowo zastanym, informacyjnym świecie, o którym Hannah Arendt pisała, że wyobcowani są w nim wszyscy wobec wszystkiego.

Co więc chciał osiągnąć Timothy Leary (o którym wyrażano się, że najlepiej rozumie wzrastające pokolenie informacji)? Wolność – a tę Leary dostrzegał w poszerzaniu świadomości, do której wrota miało otwierać LSD.

Książka, którą właśnie wydała Officyna w swojej świetnej notabene serii „Twarze kontrkultury”, rozpoczyna się wzruszającą przedmową Winony Ryder, córki przyjaciela Leary’ego. Moim ulubionym bohaterem literackim był Holden Caulfield, a jego – Huck Finn […] Ja chciałam chronić wszystkie dzieciaki przed upadkiem z urwiska, on zaś – uciec w nieznane – pisze słynna aktorka, a ja już zaczynam wzdychać, gdyż spodziewam się kolejnej hipisowskiej legendy o miłości, buncie i narkotykach, wypełnionej płomiennymi cytatami o marzeniach (oraz, o zgrozo, o wolności).

Nie było jednak tak źle. W książce o rozmiarach nieco grubszej powieści zawarto całkiem spory i wieloaspektowy wycinek amerykańskiej historii. Mamy do czynienia z wojskową dyscypliną z West Point, na tle której miał po raz pierwszy ujawnić się nonkonformizm Leary’ego. Potem widzimy jego dociekliwość i żądzę poznania, kiedy badając psychodeliki tworzy podwaliny swojej narkotykowej religii, dopuszczając się, podobnie jak CIA, eksperymentów narkotykowych na ludziach. Obok przewijają się Aldous Huxley, Allen Ginsberg czy Neal Cassady. Rozpoczyna się cały złoty okres dla popkultury. Swoistą zaletą książki jest to, jak wyraziście ukazuje zróżnicowanie poszczególnych prądów składających się na „Erę Wodnika”. Innym hipisem jest zbrodniarz i manipulant Charles Manson, innym powoli żegnający Beatlesów John Lennon, a jeszcze co innego reprezentowali anarchiści z Czarnych Panter, u których zresztą Leary przez jakiś czas znalazł azyl, kiedy stał się najbardziej poszukiwanym człowiekiem w USA.

Biografię Leary’ego można uznać za bardzo ważny dokument epoki o tyle, o ile pominie się nieznośnie konsekrujący główną postać ton narracji. Tu właśnie zasadza się ów nieszczęsny „nonkonformizm”, mający być naczelną cnotą szalonego naukowca. Nie sposób przecież ukryć, że kult narkotykowej, rozszerzonej jaźni, w dzisiejszej dobie prezentuje się co najmniej komicznie, jeśli nie groteskowo. Wprawdzie w założeniach Leary’ego narkotyki miały rozszerzać indywidualizm, dawać jednostce pełną autonomię na tle społeczeństwa, ale obecna, powszechna dostępność narkotyków (niestety, po części efekt uboczny tamtych czasów) nie wpływa dodatnio na kondycję społeczeństwa, co najwyżej daje pole do rozwoju terapeutom od uzależnień. Owszem, wiara w potęgę narkotycznego odurzenia wciąż istnieje podczas imprez takich jak Rainbow Festival czy Boom Festival, w ramach których przyjmuje się ogromne ilości LSD i wielu innych specyfików, sięgając w ten sposób do rozmaitych stopni wtajemniczenia (jakkolwiek rozumianego), ale (na szczęście) tam wszystkie myśli rozprzestrzeniają się pomiędzy uczestnikami, nie wydostają się na zewnątrz, nie chcą zmieniać świata.

Naiwność beat generation i ich następców – hipisów jest jednak urokliwa. Urokliwa, bo przecież dostarczyła światu wiele wspaniałych dzieł artystycznych, z muzyką i poezją na czele. To jednak wielki okres w dziejach zachodniej kultury, która nigdy wcześniej tak naturalnie nie otworzyła się na potrzeby społeczeństwa chcącego zmian. W pewnym sensie udało się tym generacjom coś, do czego dążył cały nurt rewolucyjny w sztuce ostatnich dwóch stuleci.

Jeśli więc współcześnie wydawane, wielkie biografie koncentrują się przeważnie na tym, jak okrutny był miniony wiek (tytuły Dzieci dyktatorów, Upadłe damy II Rzeczpospolitej mówią same za siebie), ta na pewno do takich nie należy. Oczywiście jest to literatura zanurzona w amerykańskim śnie, jednakże nie tak obleśnym, jak menu w restauracjach Pułkownika Sandersa. To Ameryka śniąca o swojej własnej utopii, w której ludzie są w stanie zgładzić krwawą ekspansywność rządów i stać się państwem realnej wolności. W myśl miękkiego romantyzmu „świecić przykładem wśród narodów”, promować wspólnotowość, umyć skrwawione ręce przodków. No cóż, w dużej mierze to wszystko nie wyszło, ale, trzeba przyznać, że rządzący światem odczuli obecność the best minds.

 

John Higgs

Osaczyłem Amerykę. Timothy Leary

Tłum. Andrzej Appel

Officyna, 2015

Liczba stron: 352

Konrad Janczura

(ur.1988) – kiedyś dobrze zapowiadający się pisarz i krytyk, teraz... pracownik bankowego IT. Autor powieści „Przemytnicy” (Ha!art, 2017). Trzeźwy jak świnia miłośnik gier video