Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

„Aparat fotograficzny jest okiem historii” (R. Eraker, wystawa „Wysiedleni”)

Pamięć działa na zasadzie stopklatki; jej podstawową jednostką jest pojedynczy obraz, napisała kiedyś Susan Sontag. Rzeczywiście na zdjęciu jesteśmy w stanie uchwycić jedynie moment, a ludzka niedoskonała pamięć magazynuje chwile. Zdjęcia więc również rodzą się z chwil. Być może to w tym tkwi ich moc, o czym w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” wspomniał norweski fotoreporter, Rune Eraker. Jego wystawa Wysiedleni, na którą składają się 73 czarno-białe zdjęcia z cyklu Zapach tęsknoty, jest obecnie prezentowana w Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK w Krakowie. Na jej obejrzenie mamy czas do 27 kwietnia.

Czarno-białe fotografie z czarną negatywową ramką stanowią dokumentację traumatycznych doświadczeń wysiedlonych przebywających w krajach Afryki, Ameryki Południowej i Azji. Wojny domowe i klęski żywiołowe w najlepszym wypadku pozbawiły ich poczucia bezpieczeństwa, w najgorszym – życia. Eraker spojrzeniem własnego aparatu obejmuje przede wszystkim ludzi. W ich oczach lęk miesza się z żalem, rozpaczą i rozgoryczeniem.

Fotografie te oddziałują w różny sposób. Niektóre, jak ta przedstawiająca niesioną do pochówku ofiarę głodu z Sudanu Południowego, są wstrząsające i wywołują skrajnie silny smutek i bunt przeciwko brutalności świata. Tego typu zdjęć w kolekcji (zbierającej materiały z okresu od 1988 do około 2005 roku) jest jednak zaledwie kilka, większość przedstawia żywych w codziennej walce o przetrwanie. Eraker nie manipuluje odbiorem swoich dzieł, nie stawia również na efekt szoku. Drugim biegunem Wysiedlonych jest fotograficzna rejestracja spontanicznej radości ludzi, którym pozwolono wrócić do ojczyzn. Z kolei wykonane w Rwandzie kadry przedstawiające nieludzko stłoczonych w więzieniach mężczyzn z plemienia Hutu, skazanych za ludobójstwo, udowadniają, że fotograf z uwagą przygląda się zarówno uciskanym, jak i uciskającym.

W ciągu kilkunastu lat powstawania projektu norweski artysta niejednokrotnie podejmował decyzje zagrażające jego własnemu życiu. Zdarzało się, że nielegalnie wkraczał na ogarnięte wojną tereny i zamiast pstrykać z bezpiecznej odległości, z aparatem w ręku stawał w ścisłym centrum wydarzeń. To bycie nie obok, lecz wśród głodujących czy tęskniących za domem ludzi tłumaczy częste stosowanie przez Erakera obiektywu szerokokątnego, który pozwala uchwycić duże przedmioty z małej odległości. Dzięki temu na zdjęciu widać rzeczy znajdujące się niemal tuż przed nami, których obiektyw standardowy nie byłby w stanie zarejestrować. Norweg przyjmuje perspektywę, która stawia nas, odbiorców, w pozycji bezpośrednich uczestników uwiecznianych wydarzeń.

Eraker siły fotografii upatruje, jak sam mówi, w jej zdolności do niesienia prawdy. Praktyka poznawania ludzi, których fotografuje, dodaje jego zdjęciom autentyczności równej dziełom najznamienitszych fotoreporterów, jak choćby Margaret Bourke-White, autorka słynnych zdjęć z obozu w Buchenwaldzie z 1945 r. Podobnie do Erakera fotografował też Walter Bischof, co uderza zwłaszcza w przypadku zdjęć ofiar głodu w Indiach z 1951 r.

W drugiej połowie XIX w. właściciel jednej z pierwszych agencji fotograficznych, Mathew Brady, powiedział, że aparat fotograficzny jest okiem historii. Wprawdzie nie zawsze tak jest, ale Eraker udowadnia, że to możliwe. Aby opowiadać prawdziwe historie, nie wystarczy jednak sam sprzęt. Artystyczno-dokumentalne zdjęcia norweskiego fotoreportera rejestrują chwile, nie próbują ich aranżować. Wierzymy w to, mimo że nie towarzyszymy mu w momencie naciskania spustu migawki.

 

Rune Eraker

Wysiedleni

Wernisaż: 14.2.2014.

Wystawa otwarta w dniach: 14.2. – 27.4.2014.

Kurator: Delfina Jałowik