Naciśnij ESC aby opuścić wyszukiwarkę

7 powodów, by przeczytać „Buszującego w barszczu” Konstantego Usenki

Recenzje /

Wokół drugiej książki Usenki narosło tyle szumu, że wieść z pewnością dotarła do wszystkich zainteresowanych. Jeśli ktokolwiek jeszcze się waha, może skorzystać z niniejszego podsumowania w trybie last minute.

один Nie ma lepszych książek o muzyce.

Oczami radzieckiej zabawki i jej kontynuacja Buszujący w barszczu. Kontrkultura w Rosji sto lat po rewolucji to prawdopodobnie najlepsze polskie książki o muzyce alternatywnej – rockowej (z braku dobrego, użytecznego określenia posługuję się nieprecyzyjnym substytutem) i nie tylko. Proporcje są idealnie wyważone, a składniki nieoczywiste. Pisarstwo Usenki mieści w sobie sugestywny reportaż, tłumaczenia tekstów, biografie muzyków, elementy historii Rosji z „przełomu systemów” – tej pisanej zarówno wielką, jak i małą bukwą. W Buszującym w barszczu wątki muzyczne schodzą na nieco dalszy plan niż miało to miejsce w debiucie. Więcej jest opowieści o przemianach polityczno-obyczajowych oraz rozwoju internetu i rynku muzycznego, więcej refleksji nad specyfiką rosyjskich miast. Nie zabrakło nawet historii radzieckich instrumentów elektronicznych.

 

Два Nie trzeba lubić muzyki, by czytać z przyjemnością.

Buszujący w barszczu to przede wszystkim opowieść o kraju (i okolicach), w których punk miał sens bardziej niż gdziekolwiek indziej, w których z rapowania rodzi się frapująca literatura. Ale – jak wspomniałem w poprzednim punkcie – to także kawał świetnej literatury, gatunkowy kolaż złożony z reporterskich i eseistycznych form, fragmentów osobistych wspomnień oraz rosyjskich gwar i slangów. A nawet dla tych, którym ze wszystkich opisywanych fenomenów muzycznych w ucho wpadną jedynie „Biełyje rozy” i pokraczne „muzyczne soft porno” pierwszych rosyjskich boys bandów, opowieść o niedawnej i współczesnej Rosji, Kazachstanie, Ukrainie i Białorusi okaże się niezwykle atrakcyjna. Kulturowo i politycznie odrębna, a jednocześnie bliska ze względu na wspólne uwarunkowania historyczne i doświadczenie przeskoku z jednego systemu w drugi.

 

три Choć trudno nie zachwycić się muzyką ze Wschodu.

Egzystencjalny punk, punk marksistowsko-leninowski, robotniczy hardcore, rap gopników (dresiarzy) oraz inteligentów, new wave, postsowiecki industrial/noise, girl power w formie piosenek pop i radykalnych performansów. W czasach pauperyzacji muzyki, kiedy piosenki przestały być choćby towarem, a zaczęły stanowić rytmiczny podkład do pracy, sportu lub randek, wyjątkowo trudno trafić na zespoły, o których nie zapomni się po wybrzmieniu ostatniego riffu. Nie mówiąc już o takich, które mogą wnieść w życie nowe wartości. A grupy ze Wschodu to potrafią: zarówno legendy późnoradzieckiego undergroundu Garażdańskaja Oborona, Kino, Zvuki Mu, Bomż czy kolejne pokolenie, chwytające za gitary w czasie pierestrojki, jak i współczesne Sołomiennyje Jenoty, ПФКБ (Punkowa Frakcja Czerwonych Brygad). To nie jest punk do tupania nóżką i wygrażania piąstką, tylko zapis działalności przekraczających ramy sztuki, w której konceptualne wyrafinowanie łączy się z dyscypliną życiową. O ile w Anglii czy Stanach za sprawą gitarowego jazgotu można było wywołać skandal, w PRL oberwać pałą, to w ZSRR punkowe obrazoburstwo długo oznaczało kłopoty z KGB.

Rosyjskojęzyczny rap prezentuje się równie imponująco, głównie za sprawą tekstów Oxxximirona Haskiego czy grupy Chemodan. Rosyjskie flow posiada zupełnie unikalne właściwości. Sąsiadują w nim literackie zabawy i uliczny konkret, liryczne wyżyny harmonijnie łączą się ze slangowymi wulgaryzmami.

Rosyjscy muzycy potrafią ze znanych elementów stworzyć zupełnie nowe, fascynujące jakości. Nie wierzycie? To poznajcie Ankyłym, skład, który gra animalistyczny dada grind core na ludowych instrumentach akustycznych: Mówili o sobie: „Akustyczna maszynka do mięsa”. Inni nazywali ich styl grindowymi czastuszkami. Koncertowali najczęściej na ulicy, ustawiali się wśród śpieszących się ludzi z kamerą wideo i zdzierali gardła, krzycząc im wprost do uszu. Kilkusekundowe formy niczym z wczesnych albumów NAPALM DEATH żenili z ludowym absurdem rodem ze spektakli oberiutów. Ich teksty były proste, lecz głębokie – kawałek Krowy to po prostu głośne dwusekundowe „muuuuu!”, wykonane wokalną techniką growlingu. Danił Charms, oberiuci, języki ugrofińskie, odgłosy zwierząt i rosyjska sztuka naiwna to największe inspiracje ANKYŁYMU.

 

четыре Tego nie przeczytacie gdzie indziej.

Polscy reporterzy i publicyści najczęściej piszą o Rosji z nieznośną wyższościową manierą,  koncentrując się na najczarniejszych elementach tutejszej rzeczywistości. Po lekturze kilku słynnych zbiorów można odnieść wrażenie, że perspektywę z kontrowersyjnego filmu Arizona Ewy Borzęckiej rozciągnięto na pół mapy i pokryto nią wszystkie kraje na Wschodzie. Usenko zadaje kłam tym uprzedzeniom, słusznie zwraca uwagę na to, że posługiwanie się nacjonalistycznymi stereotypami wyrosłymi z historycznych zaszłości to zwykły rasizm. Pokazuje nam spadkobierczynie rosyjskich emancypantek, kontynuatorów humanistycznej myśli Kropotkina i Tołstoja, współczesnych dysydentów i outsiderów. Przedstawia najbardziej ideowych i najciekawszych obywateli dawnego imperium.

Podsumowując swoją opowieść stwierdza: „Buszującego w Barszczu” dedykuję zakładnikom zimnej wojny i ofiarom geopolitycznych ustawek na całym świecie. A zwłaszcza niczemu niewinnym dzieciakom, które wchłaniają to wszystko w siebie jak gazetowy papier na mokrej podłodze szkolnej ubikacji. […] Być może kontrkulturą jutra stanie się radykalny zwrot ku uniwersalnym wartościom, bez ideologiczno-religijnego podtekstu. Ku najprostszym humanistycznym racjom, które pokoleniu przesiąkniętych cynizmem pięćdziesięciolatków wciąż jeszcze kojarzą się z martwymi sloganami wykaligrafowanymi białymi literami na czerwonym tle. Dziś jest rok 2018. Ile można jak zdarta płyta, przy każdej okazji trąbić o krwiożerczej komunie? Ile można walczyć z fantomami i kupować sobie bluzy z naszytymi ranami postrzałowymi?

Jeśli w naszych, przepełnionych niepokojem czasach można uwierzyć w powodzenie utopii, to obstawiam, że największe szanse na realizację ma ta, którą na naszych oczach wprowadzają w życie freaki i punkówy z obu stron Bugu (przykład na końcu wyliczanki).

 

пять Język.

Usenko ma własny, niepodrabialny styl. Pisze bezpretensjonalnie, swobodnie a jednocześnie barwnie i sugestywnie, ze swadą i erudycją. Mam wrażenie, że wynika to z kontrkulturowych doświadczeń. Czyta się jak punkowy fanzin, ale napisany poprawną polszczyzną i poddany solidnej redakcji. Usence się wierzy.

 

шесть Robić swoje.

Buszujący w barszczu pełen jest opowieści smutnych i gorzkich. To dzieje muzyków, których pokonała „żywucha”, zniszczyły represje lub wciągnęła mocarstwowa propaganda. A mimo to udało im się stworzyć ponadczasowe i oryginalne dzieła. Ot, np. elektroniczny nowofalowy duet Bratia po Razumu, Wowa Siny i Gosza Ryży, spędzili dzieciństwo w cieniu dogorywającej potęgi ZSRR, w mieście Cz-70, ze względu na obecność tajnych laboratoriów pozbawionego nawet nazwy i miejsca na mapie. W takich warunkach Siny i Ryży na bieżąco śledzili nowości ze „zgniłego, imperialistycznego Zachodu” i tworzyli muzykę, która była ich własną reakcją na to, co działo się w klubach Detroit czy Nowego Jorku. Da się!

Inną inspirującą nauką płynącą z lektury jest konstatacja, że nie warto ślepo podążać za modami płynącymi z Berlina, Londynu czy Nowego Jorku, tylko adaptować najciekawsze zjawiska i przerabiać je na własną modłę. Tatarskie elektro, uralski hip hop czy rapujący, antyfaszystowscy skini-anarchiści z Moskwy, to tylko z pozoru egzotyczne kombinacje. Muzyka spoza głównego obiegu i narzucających styl całemu światu kulturalnych centrów często bywa ciekawsza niż jej pierwowzory.

 

семь Kto słyszał, ten wie.

Oto przykład ziszczonej utopii. Jeśli byliście na koncertach jakichkolwiek grup ze Wschodu –  choćby na niedawnych występach rosyjskiej ekipy Moscow Death Brigade i Białorusinów z Mister X (tournée tych pierwszych wyprzedało się w kilku miastach!), to nie potrzebujecie dodatkowych zachęt. Warto śledzić czym żyje wschodnioeuropejski underground. Zwłaszcza mając pod ręką wygodny przewodnik.

 

Konstanty Usenko

Buszujący w barszczu. Kontrkultura w Rosji sto lat po rewolucji

Wydawnictwo Czarne, 2018

Liczba stron: 400

Jan Bińczycki

(ur.1982) – bibliotekarz, publicysta, regionalista współzałożyciel kolektywu „Tłusty Druk”, co tydzień prowadzi program pod tą samą nazwą na kanale Reset Obywatelski.